sobota, 19 grudnia 2015

A jednak przyszłaś...

Tak, to jest one - shot. Ale nie GaLe. Na ten będziecie musieli jeszcze trochę poczekać.
Przedstawiam wam crossover (jeśli można to tak nazwać) mojej ulubionej postaci z Kamisama Hajimemashita i bloga Reiko Chino. Gorąco polecam wejść w link!
I miłego czytania :3


Sobota, 19 grudnia 2015

Godz. 14.02
Z dedykacją dla Reiko Chino

   Dotarłszy na miejsce oparł się o kolumnę przy wejściu, poprawiając krawat. Tak, Jirou był pod krawatem. Rin strasznie się z tego śmiał.
   Zadrżał. Zimny wiatr wdarł się w jego rozpięty do połowy płaszcz, pozbawiając go resztek ciepła. Zresztą, niewiele go było. U Aśki było tak zimno, jakby kaloryfery w całym jej wielkim domu skupiały się tylko na grzaniu w salonie. A czarny płaszcz był dość cienki.
   Dopiął ostatni guzik i zapatrzył się w przestrzeń. Włożył ręce do kieszeni. Lodowaty wiatr postanowił pobawić się z nim raz jeszcze, tym razem atakując jego głowę. Oddechy przechodniów zamieniały się w parę. Jego również.
   Szczerze? Strasznie się bał. Rozważał najgorsze scenariusze: Usagi zmienia zdanie i zostaje u Reiko; Usagi specjalnie udawała, że się zgadza, żeby go wystawić; Usagi idąc tu, nagle się rozmyśla i zawraca; Usagi stało się coś po drodze. I tak dalej, i tak dalej.
   A czego bał się najbardziej?
   Że Usagi zgodziła się na to spotkanie tylko z litości.
   „Było wziąć jakąś czapkę”, pomyślał. Pomyślał też, że jeśli Usagi nie przyjdzie, będzie stał tu na zimnie jak głupek. Którym w sumie był. Aśka miała cholerną rację. Był chory z miłości.
   Dlatego gdy zza rogu wyszła zmarznięta Usagi, ze szczęścia i ulgi niemal ugięły się pod nim nogi. Nie przystoi jednak osuwać się na kolana w miejscu publicznym, więc dzielnie utrzymał się w pionie.
   Fioletowowłosa, zgrabna dziewczyna na swoje królicze uszy wcisnęła ciepłą czapkę z zielonym szalikiem do kompletu. Według Jirou wyglądała nieziemsko. Miała na sobie czarną, koronkową koszulkę, częściowo zakrytą przez białą kurtkę. Lekko rozkloszowana spódniczka do połowy uda dodawała jej wdzięku, a czarne, prześwitujące rajstopy – seksapilu. Błyszczące botki stukały niskimi obcasami po chodniku, gdy powoli zmierzała ku drzwiom kafejki.
   Jirou zaniemówił, zarumieniony po uszy. Co się właściwie robi na randkach?
   Usagi przystanęła tuż przy nim, na schodach.
   - To tutaj? – spytała, wcale nie czekając na odpowiedź. Obrzuciła wejście krytycznym spojrzeniem. – Mogłeś się bardziej postarać.
   Czarnowłosy natychmiast się otrząsnął.
   - Co ci się tu nie podoba? – mruknął. Dziewczyna spojrzała na niego z politowaniem.
   - Nie stać cię na nic lepszego, co nie?
   - Lepiej wejdź, zamiast marudzić – odparował Jirou, lekko ukłuty tą uwagą. Wszystkie pieniądze wydał na coś innego. Ale ona na razie nie musiała o tym wiedzieć.
   Otworzył przed nią drzwi i wpuścił ją do środka. (Tak pouczała go Aśka). Zalało ich przyjemne ciepło i złote światło lampionów ustawionych przy ścianach. Kafejka była urocza. Skomplikowane rysunki kwiatów i pnączy pokrywały jasnoczerwone ściany od podłogi aż po sufit. Pomieszczenie było małe, ale przytulne. Kilka małych, okrągłych stolików z ciemnego dębowego drewna i krzesła wyłożone czerwonym materiałem. W rogu dębowa lada i wejście do kuchni.
   „Ale ślicznie” przeszło przez myśl Usagi, nie dała jednak nic po sobie poznać. Zdjęła szalik i czapkę, cisnęła je na wieszak i rozejrzała się za dogodnym miejscem. Wybrała stolik pod oknem i rozsiadła się na krześle jak na tronie.
   Jirou odwiesił swój płaszcz i ruszył w stronę stolika. Usagi roztaczała wokół siebie aurę królewskości. Zawsze to w niej lubił. Na jej twarzy nie widać było nawet śladu zdenerwowania. W przeciwieństwie do niego.
   Zamiast zająć miejsce naprzeciwko fioletowowłosej, stanął tuż za nią. Usagi zesztywniała, gdy poczuła chłodne palce na jej ramionach.
   - Zapomniałaś o kurtce – powiedział cicho Jirou. Delikatnie zsunął białe rękawy z jej ramion. Usagi próbowała wyrwać się i odrzec, że sama sobie poradzi, ale zatrzymał ją kolejny gest czarnowłosego. Mężczyzna nachylił się i szepnął jej prosto do ucha:
   - Wyglądasz obłędnie.
   Dziewczyna oblała się rumieńcem i pozwoliła zdjąć z siebie kurtkę. Zaraz potem skrzyżowała ręce pod biustem i odwróciła głowę w drugą stronę, prychając pod nosem. Co on sobie wyobraża, głupek.
   Jirou uśmiechnął się pod nosem. Był to koniec prywatnych (chodź niechcianych, to jednak przydatnych) lekcji Aśki. Dalej musiał radzić sobie sam. „Wyluzuj”, skarcił sam siebie. Traktuj to jak zwyczajną konwersację. Jak na blogu. Musisz być naturalny.
   Usagi ukradkiem spojrzała w jego stronę i ze zdziwieniem zauważyła, że czarnowłosy zrobił się tak sztywny, jakby połknął miotłę. Przypominał robota stworzonego do odwieszania kurtek i raz po raz mruczał po nosem:
   - Naturalny, naturalny…
   Nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Zakryła usta dłonią i nieudolnie tłumiła swój rechot.
   To otrzeźwiło Jirou. Borze liściasty, musiał wyglądać komicznie. Zaczerwienił się lekko i szybko zajął swoje miejsce przy stoliku. Usagi ani myślała zaprzestać chichotu.
   - Ja… Ja wcale się nie denerwuję – burknął Jirou. Sięgnął po menu i schował w nim twarz.
   - Wcale – głos fioletowowłosej ociekał ironią. Również sięgnęła po kartę, nie spuszczając z mężczyzny oka. A nóż znowu się przy czymś wyłoży. Mogłaby się więcej pośmiać.
   Swoją drogą, jego ubiór też był niczego sobie. Jasnoniebieska koszula, spodnie od garnituru, wypucowane buty i krawat jak się patrzy. Postarał się, nie ma co. Tyle że ona bardziej.
   Jirou czuł się coraz bardziej nieswojo pod baczną obserwacją Usagi. Była jak monitoring – wyłapywała wszystkie wpadki i mieszała je z błotem. A on, jak ostatni debil, miał pustkę w głowie. Próbował skupić się na menu, ale jak na złość zamazywało mu się przed oczami. Cholera, cholera, cholera.
   - Co robisz, kiedy Reiko złapie lenia? – wypalił nagle. Skąd mu to przyszło do głowy? Nie wiedział. Ale na szczęście Monitoring nawet nie zapikał.
   - A co, Asia złapała? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
   - Nie tylko to – odparł, czując, jak z jego serca spada kamyczek po kamyczku. – Nadaje na skręconą kostkę, dwa dni temu był ból brzucha, a teraz ma jeszcze katar. Żadną siłą nie zaciągniesz jej do laptopa. Leży w łóżku, czyta głupie książki i obrasta w sadło.
   - U mnie jest identycznie – ostatnie słowo przesylabizowała z naciskiem. – Oprócz skręconej kostki. Tego na szczęście nie ma.
   - I co wtedy robisz?
   - Zwykle truję jej dupę tak długo, aż wstanie. To zawsze pomaga.
   - Eee… A gdy nie ma się czasu? – jakoś nie uśmiechało mu się stanie nad Aśką przez pół dnia, a i to przy odrobinie szczęścia.
   - Zawsze można zerwać z niej kołdrę i rzucić lapkiem o poduszkę – Usagi wzruszyła ramionami. Jirou poczuł się lekko zażenowany.
   - Stanowcza z ciebie dziewczyna – powiedział, osuwając się na krzesło.
   - A jak! – fioletowowłosa zrobiła dziwny gest; założyła prawą rękę za lewy łokieć i stworzyła nierówny krzyż.
   - Ja tak nie umiem – wyznał.
   - Boś słaby w tych sprawach – skomentowała z miną znawcy. – Albo tak naprawdę ją lubisz.
   - Ja? Miałbym ją lubić? Wykluczone – zaprotestował.
   - Podbiła twoje dziewicze serduszko, przyznaj się.
   - A ty to niby co? Poświęcasz dzień na wyrzucanie Reiko z łóżka, czyli dla jej dobra!
   - Ja jestem jej sumieniem, głupku! – zaoponowała, oburzona. – To moja powinność! Nie robię tego, bo lubię, tylko bo muszę!
   - Jasne. Mogłabyś olać ją, Miko i całego bloga!
   - Tak samo jak ty! Nie mówiłeś przypadkiem, że Rin i Gajeel cię wkurzają?
   - Nie mam wyjścia!
   - No właśnie! – Usagi walnęła pięścią w stół. – Czy teraz w końcu mnie zrozumiałeś, cholerny prawiczku?!
   - Ostatnia z miotu!
   - Dziewica!
   - Pchlarz!
   - Przepraszam, że musieli państwo czekać – przerwał im głos kelnerki. Oboje zamilkli i popatrzyli na nią ze zdziwieniem. – Mamy dziś braki w personelu… Co państwu podać?
   Jirou i Usagi spojrzeli po sobie i naraz wybuchnęli śmiechem. Kelnerka lekko się zdziwiła. Tego jeszcze w jej lokalu nie grali.
   - Ja szarlotkę z lodami i cappuccino – wydusiła fioletowowłosa między salwami śmiechu.
   - Pomarańczowego drinka poproszę – powiedział czarnowłosy, odkasłując. Kiedy jednak skonsternowana kelnerka odeszła od stolika, znowu zaczął się śmiać.
   - Uznają nas za wariatów – wykrztusił Jirou.
   - Kij im w oko – odparła Usagi, bezskutecznie próbując zdusić chichot dłonią. W końcu wzięła głęboki oddech i wypuściła powietrze ze świstem. – Moja stanowcza pięść musiała przywołać kelnerkę! Ale jaja!
   I znowu zaczęli się śmiać. Przy przeciwległej ścianie również siedziała pewna para. Blondynka obrzuciła Jirou i Usagi krzywym spojrzeniem. Różowowłosy chłopak tylko wzruszył ramionami i lekko się uśmiechnął.
   - Poważnie, z czego my się śmiejemy? – spytał Jirou, powoli się uspokajając.
   - Z tej kłótni! Jakbyśmy się w rozwoju cofnęli o kilka lat – odpowiedziała fioletowowłosa, krztusząc się. Oparła głowę o stolik i westchnęła. – Dawno nie miałam takiej głupawki.
   - Ja też – przyznał czarnowłosy, opierając głowę o łokieć. Uśmiechnął się ciepło i z rozmarzeniem patrzył na jej uszy. Przez chwilę chciał ich dotknąć i sprawdzić, czy naprawdę są tak miękkie, na jakie wyglądały. Nie ośmielił się jednak. Za nic nie chciał zniszczyć tej chwili.
   - Nie wiedziałam, że potrafiłbyś obrócić kłótnię w żart – wypaliła nagle Usagi. – Myślałam, że tylko ja będę się śmiać, a ty się obrazisz.  
   - Po co miałbym się obrażać o kłótnię na poziomie przedszkola?
   Pytanie retoryczne. Usagi się uśmiechnęła.
   „I to mi się podoba”, pomyślała.
   Długo rozmawiali o wszystkim i o niczym. Czasem się śmiali, ale już nie tak gwałtownie i głośno. Jirou całkowicie się rozluźnił i patrzył się na nią bez przerwy, wyłapując uśmiechy i grymasy. Przeklinał swoją krótką pamięć. Chciałby dokładnie wydrukować każdą jej minę i trzymać przy sercu w chwilach samotności. To głupie, ale w tej chwili pragnął tego najbardziej na świecie.
   Było wziąć ze sobą komórkę Aśki. Ale wtedy Rin pisałby do niego co sekundę.
   Wreszcie przyniesiono im zamówienia. Kelnerka obdarzyła ich krzywym spojrzeniem, więc tym razem nie wydusili z siebie nic poza „dziękuję”. Wyglądało na to, że kobiecie ulżyło.
   - Życzę smacznego – powiedziała na odchodne.
   - Widziałeś, jak na nas spojrzała? – szepnęła Usagi, kryjąc usta za dłonią.
   - Mówiłem, że w jej oczach jesteśmy popaprańcami – Jirou powtórzył jej gest. Fioletowowłosa wyszczerzyła się do niego i wbiła widelec w przepysznie wyglądającą szarlotkę.
   - Niesamowite! – wykrzyknęła z uznaniem, kiedy pierwszy kęs znalazł się w jej żołądku. – W życiu nie jadłam lepszego ciasta.
   Czarnowłosy upił łyk swojego drinka. Słodko – gorzka fantazja.
   - Pyszne – oświadczył.
   - Muszę tu jeszcze kiedyś przyjść – Usagi miała usta pełne szarlotki.
   - Muszę cię tu jeszcze kiedyś zaprosić – poprawił ją.
   - I znowu będziesz stawiał? Kurcze, następnym razem zamawiam coś droższego!
   Jirou zaśmiał się krótko. Powoli sącząc swój napój patrzył, jak dziewczyna zajada się ciastem i popija kawę. Była naprawdę urocza i do bólu naturalna. Dziękował jej za to.
   Kiedy ostatni, mały kęs ostał się na talerzyku, Usagi zawahała się. Zamarła na parę sekund z widelcem tuż nad nieszczęsnym kawałkiem i próbowała wypalić go wzrokiem. Takie miał przynajmniej wrażenie czarnowłosy.
   - Próbujesz to zjeść oczami? – rzucił, nieudolnie ironizując. Fioletowowłosa zerknęła na niego i zaraz znowu wpatrywała się w ciasto. Nagle podjęła decyzję – widelec nie wbił się w szarlotkę, ale szarlotka znalazła się na nim. Usagi wyciągnęła rękę w stronę zaskoczonego Jirou i z twarzą czerwoną jak burak wypaliła:
   - Chcesz?
   Czarnowłosy momentalnie pokrył się purpurą. Naprawdę to zaproponowała, czy to on ma zwidy?
   Wbrew własnej woli kiwnął głową. Oj tam, raz się żyje. Serce kołatało mu się w piersi coraz szybciej.
   Nachylił się nad stolikiem i skubnął widelec ustami. Kawałek ciasta zniknął, a Usagi odwróciła wzrok, zarumieniona. Jirou był równie speszony. Powoli przeżuwał, a coś w jego umyśle cichutko wiwatowało.
   - Dobre – wydukał. Fioletowowłosa zerknęła na niego i westchnęła. „Co mi strzeliło do głowy?”, pomyślała.
   - To odpłata za kurtkę – uzasadniła, opierając głowę o łokieć. Sama nie była pewna, czy to był prawdziwy powód, ale w życiu nie powiedziałaby tego na głos. – Zawstydzony?
   Jirou uśmiechnął się lekko.
   Chyba teraz mógł.
   - Na pewno nie bardziej, niż ty będziesz – odparował i sięgnął do kieszeni spodni. Usagi obserwowała go, zdziwiona. Co on kombinował?
   Ku jej najwyższemu zdumieniu, czarnowłosy wyjął z kieszeni niewielkie puzderko z białego aksamitu i podał jej z wyrazem satysfakcji wymalowanym na twarzy.
   - To dla ciebie – powiedział. – Otwórz.
   Usagi niepewnie otworzyła prezent i jej oczom ukazał się śliczny, srebrny pierścionek z wyrzeźbionym kwiatem lilii. Zakryła usta, zachwycona.
   - Podoba ci się? – spytał. Fioletowowłosa spojrzała na niego i prychnęła.
   - Mógłbyś się bardziej postarać – burknęła, czując, że znowu się czerwieni.
   - Tak, tak. – Jirou uśmiechnął się jeszcze szerzej. Ocenił odległość między nimi i uznał, że jest za duża. Jeszcze postrącałby jakieś naczynia.
   Kiedy wstał, Usagi ukradkiem wyjęła pierścionek z puzderka, ale nie zdążyła schować go do kieszeni. Trzymała go w dłoni, kiedy Jirou podszedł do niej, nachylił się i złożył na jej ustach delikatny, krótki pocałunek.
   Była tak zaskoczona, że nawet się nie poruszyła, kiedy mężczyzna oderwał się od niej i odsunął się na kilka centymetrów. Już chciał wrócić na swoje miejsce, kiedy dłoń Usagi gwałtownie się uniosła. Myślał, że go spoliczkuje i zacisnął oczy, ale ona tylko obdarzyła go mocnym prztyczkiem w czoło.
   - N – nie pozwalaj sobie! – jej głos drżał. Spaliła chyba największego buraka w swoim życiu.
   Jirou wyprostował się sztywno i wrócił na swoje miejsce. Kiedy wzrok dziewczyny znów na nim spoczął, patrzył się w podłogę, zakrywając usta dłonią. Czerwony po same uszy.
   Zapadła krępująca cisza. Czarnowłosy dopiero po kilku minutach zebrał się na odwagę, żeby ją przerwać.
   - Wesołych Świąt – wymamrotał.
   Usagi zerknęła na niego i westchnęła z politowaniem.
   - Mogłeś równie dobrze umówić się ze mną w Wigilię – prychnęła, lekko obrażona. Co za buc.
   - Wtedy nie miałbym czasu – mruknął w odpowiedzi. – Dwudziestego wracam do rodziny. Nie mógłbym opuścić ich w Boże Narodzenie.
   - Aha.
   Znów zapadła cisza.
   - Głupek.
   - Króliś.
   - Milcz, bo cię trzasnę.
   Jirou uśmiechnął się promiennie.
   - A jednak przyszłaś – powiedział cicho po chwili milczenia.
   - Hę? Co ty tak nagle?
   - Nic. Tylko nadal nie mogę w to uwierzyć.
   - Amator – skomentowała. Jej głowa powoli osunęła się na blat.
   - Jesteśmy najdziwniejszą parą na ziemi – wypaliła nagle. – Sumienie i pół OC z dwóch różnych blogów. Śmiać się chce.
   - Sugerujesz, że jesteśmy parą? – Jirou również położył głowę na stole. Próbował sięgnąć ku jej ręce, ale trzepnęła jego dłoń. Uśmiechnęła się pod nosem. Pytanie pozostało bez odpowiedzi.
   Pod stołem fioletowowłosa królowa królików założyła pierścionek na palec.
   Powoli nawiązała się między nimi kolejna rozmowa. Przerodziła się ona w kłótnię, a potem znów w pogaduszki. Dowiedzieli się o sobie parę rzeczy. Popsioczyli na Reiko i Asię, Rina, Gajeela i Miko.
   Aż w pewnym momencie Usagi wstała od stolika i zarządziła, że randka skończona. Szybko ubrała się w swoją kurtkę i wybiegła z kafejki, zanim Jirou zdążył zareagować. Został sam. Westchnął przeciągle, pokiwał głową z politowaniem i uśmiechnął się pod nosem.
   Widział pierścionek na jej palcu.
Sobota, 19 grudnia 2015

Godz. 18.07


_____________________
Dla niekumatych: Skąd pomysł na tak dziwaczny crossover?
Pewnie wielu z was widziało już, jak ktoś posługuje się "pomocnikami" w komentarzach, które często są postaciami z różnych anime. Wygląda to tak:
"Przepiękny rozdział!
Gajeel: Nie powinnaś iść już spać?
A ciebie nie powinno tu być. Miałeś mieć randkę z Levy.
Gajeel: Nie wypaliło."
Itd., itp. Moimi pomocnikami na blogu Reiko są kolejno: Jirou, którego mieliście szansę poznać w opku, Matsuoka Rin z Free! oraz Gajeel Redfox i czasem też Levy McGarden z Fairy Tail.
Usagi jest natomiast "sumieniem" zarówno Reiko, jak i Miko, głównej bohaterki "Wspomnień z Fairy Tail" . Czyli jednym słowem - wymyślonym "pomocnikiem".
Od jakiegoś czasu umyśliłam sobie, że Jirou jest zakochany w Usagi. Romans ten prowadzę już od dłuższego czasu, a dziś miał wypadać termin ich wymyślonej randki, więc... Powstało to!
Kajam się nisko przed Us i czekam na baty.
Tak według mnie wyglądali przed wejściem:
Usagi
(Avatar Anime, bardzo fajny edytor)
 
Jirou
  (Chibi Maker)
I po wejściu:
Usagi
 
Jirou
Wszelkie prawa zastrzeżone.
To tyle! Mam nadzieję, że Ci się podobało, Reiko - chan :3    
A Wam, drodzy czytelnicy, życzę Wesołych Świąt! 


2 komentarze:

  1. Usagi: *wpada do pokoju trzaskając drzwiami*
    *siedzę na łóżku krztusząc się ze śmiechu, obok mnie leży niedojedzona pomarańcza*
    Usagi: *splotła ramiona na piersi* Mówiłam ci, żebyś nie jadła ani nie piła niczego podczas oglądania komedii, kabaretów, powalonych anime i przy czytaniu dziwnych opowiadań.
    *powstrzymuję śmiech* A-ale... to opowiadanie akurat było cudowne. Nie dość, że rozbawiło mnie do żywego, to jeszcze... no cóż, nie znałam cię od tej strony... Jak tam po randce? Pierścionek ci się podoba?
    Usagi: To było zwykłe spotkanie, nie żadna randka! Nie wyobrażaj sobie niczego! W dodatku byliśmy w jakiejś kiepskiej kawiarni, wynudziłam się tam jak nigdy w życiu... Nawet przy tobie tak się nie nudzę... A w ogóle to nic ci do tego! ...Chwila... Skąd ty wiesz o pierścionku?! *czerwieni się, po czym spogląda na komputer, gdzie oczywiście otwarta jest strona z opowiadaniem* Co to-to-to-to-to jest, ja się pytam?! Kto pozwolił tak bezkarnie pisać o mojej randce z Jirou i to jeszcze odkrywając moje najgłębsze myśli i opisując to wszystko co się tam wydarzyło...?!
    Ekhem... Randki? Myślałam, że to było tylko zwykłe spotkanie...
    Usagi: Zamknij się! Czemu wszyscy wtrącają się do mojego życia?! Gdzie tu miejsce na przestrzeń osobistą, jak nawet nie mogę sobie wyjść gdzie chcę i z kim chcę, bo zaraz dokładny opis całego spotkania znajduje się w internecie?!
    No niestety, taka jest cena sławy *ironizuję* Sama mówiłaś, że jesteś gwiazdą na moim blogu i tylko ty się tam liczysz...
    Usagi: *nieco ochłonęła słysząc swoje własne słowa i spojrzała z wyższością* Oczywiście, że jestem. Ale to nie znaczy, że można mnie bezkarnie śledzić.
    Dobra, przestań pierniczyć. Lepiej mów jak było...
    Usagi: A niby o czym mam ci mówić, jak ty już się wszystkiego dowiedziałaś?!
    Nie wszystkiego. Chcę wiedzieć co o mnie gadaliście. I w ogóle wszystko ze szczegółami. A tak poza tym... Wtedy jak cię pocałował to miałam nadzieję, że zareagujesz inaczej, a ty tylko spaliłaś buraka... Liczyłam na coś innego... Że przejmiesz inicjatywę i w ogóle...
    Usagi: Urusai! Nie jestem tobą, żeby gwałcić kogoś na wejściu!
    Oj, bez przesady. Nie to miałam na myśli... Głodny tylko o chlebie *uśmiecham się znacząco*
    Usagi: Mam cię już dość! Wychodzę, bo ty mi żyć nie dasz! Idę do Miko, ona nic nie wie, więc nie będzie mi zawracać gitary jak ty... *kieruje się do wyjścia*
    Ale przecież się z nią pokłóciłaś... Chyba, że o czymś nie wiem...
    Usagi: *zatrzymuje się w pół kroku* Kurde... *mruczy pod nosem zła*
    *korzystając z okazji łapię ją za rękę i oglądam pierścionek* Łał! Jaki ładny... Zazdroszczę ci...
    Usagi: *wyrywa rękę z mojego uścisku* Daj mi święty spokój! *wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami*
    Ech... no i się nie dowiedziałam wszystkiego co chciałam wiedzieć... No nic, jeszcze to z niej wyciągnę na torturach... A tobie, Asiu, baaaaardzo dziękuję! Nie sądziłam, że naprawdę to napiszesz. Aż mi się ciepło na serduszku zrobiło przez to XD No i uśmiałam się jak nigdy w życiu, aż mama wpadła do pokoju, żeby się dowiedzieć co się dzieje i czy ze mną na pewno wszystko w porządku ;-; A ja co...? Siedzę i się obijam. Ktoś mi powinien zaserwować porządnego kopniaka w tyłek...
    Usagi: *wchodzi do pokoju, kopie mnie z całej siły i wychodzi*
    Dziękuję *jęczę łapiąc się za bolące miejsce* Dobra, spadam, bo jeszcze muszę wstawić swój rozdział i wziąć się za lekcje (na które miałam cały weekendy, ale ciii...). Sayonara i Wesołych Świąt! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, jak mnie się ciepło na sercu zrobiło? Wiesz?
      Mam taki odruch zacierania rąk jak się czymś ekscytuję. I chyba właśnie zdarłam sobie skórę, bo boli jak cholera xD
      Strasznie się cieszę, że ci się podobało! Szczerze to bałam się, że totalnie zgwałcę kanon Usagi (boję się tego za każdym razem, gdy zabieram się za fanfik ;_;)i wyjdzie to jakieś nienaturalne.
      Jirou siedzi teraz w kącie i ciągle nie może uwierzyć, że był aż TAK odważny.
      *szept* A tak między nami, to trochę się dorzuciliśmy do tego pierścionka z Rinem... No i znalazłam kasę na półce, za książką. Chyba wiem, kto mógł ją zostawić, ale cii, bo zaraz mi tu wyskoczy z tekstem "po co miałbym wspierać tego durnia". Tak naprawdę ma miękkie serduszko, tylko nie chce się przyznać.
      Cóż, życzę tobie i obdarowanej Usagi Wesołych Świąt! :D

      Usuń